Partycypacja w Polsce po 10 latach – jaka jest?

Wejście na dziesiąte forum praktyków partycypacji. Duża żółta plansza z napisem. Obok stoi tyłem mężczyzna i robi zdjęcie komórką

Ten artykuł powstał z okazji 10. Forum Praktyków Partycypacji, które odbyło się w dniach 15-16 czerwca br. w Bydgoszczy. Forum to ważne spotkanie dla osób zaangażowanych w rozwój partycypacji obywatelskiej w Polsce. Fundacja SocLab od 10 lat w nim uczestniczy, od wielu lat również jako partner wydarzenia. Jubileuszowe Forum było okazją do rozmowy o partycypacji, poszerzania wiedzy i dzielenia się doświadczeniami. Stało się również okazją do podsumowań.

Jako osoba od lat aktywnie współtworząca Forum, zostałam poproszona przez Fundację Stocznia o kilka słów podsumowania minionych 10 lat w partycypacji, m.in. wskazanie ważnych momentów w partycypacji obywatelskiej w Polsce, kierunków w jakich zmierza partycypacja oraz marzeń, jakie mam w związku z tym zagadnieniem.

Co było najważniejsze w partycypacji?

W mojej opinii następujące kamienie milowe przyczyniły się do rozwoju partycypacji w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat:

  • Kanon Konsultacji Społecznych/Publicznych – wprowadzenie 7 zasad konsultacji społecznych, które stanowiły standardy dla procesów konsultacyjnych rządu i samorządu. Zapewniło to wytyczne dla transparentnych i partycypacyjnych procesów decyzyjnych.
  • Wprowadzenie i popularność budżetów obywatelskich w gminach – budżety obywatelskie stały się jednym z niewielu narzędzi, które angażują obywateli na szeroką skalę w procesy współdecydowania. Stały się popularne i dają możliwość mieszkańcom aktywnego udziału w decydowaniu o wydatkach publicznych.
  • Rozwój szkolnych budżetów partycypacyjnych – Polska osiągnęła jeden z najwyższych wskaźników w Europie pod względem liczby szkół, w których wprowadzono szkolne budżety partycypacyjne. Dzięki temu uczniowie zyskują możliwość wpływu na decyzje dotyczące wykorzystania środków w szkole.
  • Wdrożenie nowych form konsultacji społecznych – w Polsce wprowadzono nowe metody konsultacji społecznych, takie jak narady obywatelskie, warsztaty przyszłościowe, spacery badawcze czy panele obywatelskie. Te formy umożliwiają bardziej zaangażowane i interaktywne dialogi z obywatelami.
  • Rozwój ciał dialogu społecznego – wprowadzenie ustawowego umocowania dla rad seniorów i rad młodzieżowych, które stanowią platformę do wymiany poglądów i konsultacji między przedstawicielami różnych grup społecznych.
  • Udział organizacji pozarządowych i interesariuszy w wydatkowaniu Funduszy Europejskich – organizacje pozarządowe oraz inne interesariusze mają możliwość wpływu na proces programowania i wdrażania Funduszy Europejskich, co zapewnia kontrolę społeczną i większy udział społeczeństwa w decyzjach dotyczących wykorzystania środków unijnych.
  • Programy rewitalizacji w samorządach – wprowadzenie programów rewitalizacji tworzy przestrzeń do partycypacji mieszkańców w projektowaniu i realizacji działań mających na celu poprawę lokalnych społeczności.
  • Konsultacje społeczne dotyczące planowania przestrzennego – organizacja konsultacji społecznych na etapie wstępnym w procesach konsultacyjnych związanych z planowaniem przestrzennym umożliwia mieszkańcom bezpośredni udział w decyzjach dotyczących zagospodarowania ich gmin.

Dokąd zmierza partycypacja w Polsce?

Innym pytaniem, na jakie starałam się znaleźć odpowiedź było to, jak oceniam obecny stan partycypacji oraz jakie widzę kierunki w jakich zmierza ona w Polsce. Dający się zauważyć kilka lat temu boom działań partycypacyjnych według mnie wyraźnie osłabł. Można obecnie obserwować „wyspowe” wdrażanie nowych działań, które w dużej mierze finansowane są z pozyskanych z zewnątrz środków. Samorządy niechętnie chcą ponosić koszty związane z procesami partycypacyjnymi z powodu m.in. słabej sytuacji finansowej. Budżety obywatelskie nie do końca są narzędziem aktywizacji obywatelskiej mieszkańców. Jednocześnie mam poczucie, że wzrasta świadomość społeczna oraz wiedza obywateli, co sprawia, że działania partycypacyjne chętniej  podejmowane są oddolnie. Nie jest to oczywiście nadal masowe i trudno się spodziewać, by w tej kwestii miały zajść znaczące zmiany.

A jakie mam marzenia związane z partycypacją?

Chciałabym, by władze lokalne z przekonaniem wdrażały mechanizmy partycypacji i zaufały obywatelom, dzieląc się władzą poprzez możliwość współdecydowania. Marzy mi się centrum aktywności lokalnej oraz urzędnik zajmujący się partycypacją w każdej gminie. Życzyłabym sobie szkolnych budżetów partycypacyjnych w każdej szkole. Dobrze byłoby zmienić procedury dotyczące budżetów obywatelskich w taki sposób, by były naprawdę włączającym mechanizmem. Marzy mi się partnerstwo organizacji pozarządowych z samorządem/rządem na rzecz partycypacji.

Podsumowanie

Forum jak zwykle naładowało uczestników pozytywną energią i przekonaniem, że niezależnie od miejsca, w którym jesteśmy, czy roli, jaką pełnimy, możemy budować zaangażowane społeczeństwo świadomych obywateli wpływających na swoje otoczenie. Na tej drodze ważną rolę pełnią małe działania, mikropraktyki, ale istotne jest również synchronizacja działań i współpraca dzięki której efekty będą widoczne i staną się trwałe.

 

Autorka: Agnieszka Maszkowska

Zdj. Wojtek Radwański

 

Jak dobrze zrobić e-partycypację?

Dialog z mieszkańcami, prowadzenie konsultacji czy przeprowadzenie budżetu obywatelskiego w samorządach nie mogą już obyć się bez nowych technologii. Zarówno urząd, jak i mieszkańcy przyzwyczajeni są do codziennego korzystania z internetu czy różnych aplikacji. O potencjale rozwiązań z zakresu e-usług świadczy popularność profilu zaufanego. Korzysta z niego 16 milionów Polek i Polaków. Z raportu Instytutu Rozwoju Miast i Regionów dotyczących cyfryzacji polskich miast wynika, że zdecydowana większość gmin w czasie lub po pandemii COVID 19 wprowadziło nowe rozwiązania technologiczne, umożliwiające zdalną współpracę, zarówno w samym urzędzie jak i w kontekście komunikacji z mieszkańcami. Są to platformy do konsultacji społecznych, specjalne wortale poświęcone współpracy z mieszkańcami czy geoankiety. Jednak samo wprowadzenie nowych rozwiązań IT to dopiero początek. Technologia bez efektywnego wdrażania, skutecznej informacji i włączenia jej do zarządzania w urzędzie może pozostać tylko gadżetem, bez realnego wpływu na nasze relacje z mieszkańcami.

Co więc trzeba zrobić, by skutecznie wykorzystać nowe technologie w naszych samorządach? Jak wybrać dobrą platformę do konsultacji? Jak sprawić, żeby była żyjącym wirtualnym miejscem konstruktywnych dyskusji i była rzeczywiście pomocna dla samorządowców w podejmowaniu decyzji?

Odpowiedzi na te pytania można znaleźć w najnowszej publikacji Fundacji SocLab „E-partycypacja. Jak rozmawiać z mieszkańcami?”. W oparciu o doświadczenia z ostatnich lat autorzy i autorki dzielą się wiedzą na temat tego, w jaki sposób w samorządach sensownie i efektywnie włączać nowe technologie w dialog z mieszkańcami. Jak konsultacje mogą zyskać na atrakcyjności i przyciągnąć nowych mieszkańców? Jak możemy, jako samorządowcy, zyskać w oczach naszych mieszkańców, jako ci, którzy prowadzą realne, a nie fasadowe konsultacje?

Platformy do konsultacji

Pierwsza część publikacji prezentuje wiedzę na temat platform do konsultacji, które stają się coraz bardziej popularne również w Polsce. Do analizy wybrano dwie platformy, uznane w globalnym rankingu prowadzonym przez organizację „People Powered” jako najlepsze na świecie: CitizenLab i Decidim. Obie zostały już wdrożone w Polsce, można więc zobaczyć, jak sprawdzają w naszych lokalnych warunkach. Obie należą do platform kompleksowych, dzięki którym można prowadzić szeroko rozumiany dialog z mieszkańcami, zarówno w formie konsultacji, jaki diagnozy potrzeb czy zbierania pomysłów.

Wdrożenie platformy CitizenLab w Wasilkowie i Augustowie

W ramach projektu „E-demokracja. Mieszkańcy mają moc!” realizowanego przez Fundację SocLab w Augustowie i Wasilkowie w 2022 roku została wdrożona platforma CitizenLab. Jest to narzędzie zaprojektowane przez belgijski start-up, z ponad 300 wdrożeniami na świecie. Być może wydaje się, że tego typu rozwiązania technologiczne bardziej pasują do dużych miast, metropolii. Jak okazało się również w średnich i małych gminach wprowadzenie takiej platformy może przynieść wymierne korzyści. W ciągu roku przeprowadzono w każdym mieście 4-5 procesów partycypacyjnych testując możliwości zastosowania platformy: od wyborów do Młodzieżowej Rady Miasta po budżet obywatelski. Autorzy w oparciu o realne doświadczenia rekomendują sposób wdrażania i prowadzenia działań partycypacyjnych za pomocą platformy. W dłuższej perspektywie wprowadzenie takiego rozwiązania to realne oszczędności pracy urzędników, udrożnienie komunikacji w urzędach pomiędzy różnymi wydziałami i zachęcenie mieszkańców do większej aktywności w konsultacjach społecznych. Dzięki platformom takim jak CitizenLab mogą oni zabierać głos w dogodnym dla siebie czasie i miejscu. Z pewnością każdy organizujący konsultacje wie, jak trudno zachęcić mieszkańców do przyjścia na spotkanie o określonej porze i dotrzeć z informacją o konsultowanych zmianach. Trudno wygrać z czasem wolnym, pracą czy obowiązkami rodzinnymi.

Platforma CitizenLab na świecie

W publikacji pokazane są również zastosowania platformy CitizenLab poza Polską, w innych krajach europejskich. Każdy kraj z pewnością ma swoją specyfikę, dociera do innych grup mieszkańców, ma inne tradycje współpracy ze społecznością lokalną.  Doświadczenia fundacji SocLab pokazały, że nie jest to proste włączenie nowego typu komunikacji z mieszkańcami, ale w dłuższej perspektywie zbudowanie nowej kultury partycypacji w gminie, która opiera się na zainteresowaniu mieszkańców podejmowanymi decyzjami i responsywności urzędu w realizowanych konsultacjach.

Platforma z Barcelony – Decidim

Drugą platformą opisaną w publikacji jest Decidim, który powstał w Barcelonie w 2016 roku i służy urzędnikom do szeroko pojętego dialogu z mieszkańcami. Aleksandra Zemke pokazuje specyfikę działania Decidim w Barcelonie, która jest podzielona na 10 dzielnic i 73 sąsiedztw (barrios), z którymi mieszkańcy często bardzo się utożsamiają, mieszkając w ich od pokoleń. Podobnie jak CitizenLab, platforma Decidim jest wdrażana w różnych miejscach na świecie  – dane z 2022 roku mówią, o ponad 100 miastach. W samej Barcelonie korzysta z niej ponad 100 000 mieszkańców.

Konsultacje hybrydowe

To, co jest charakterystyczne dla obu platform to łączenie tradycyjnych form konsultacji (np. spotkań z mieszkańcami, warsztatów czy lokalnych debat) z działaniami na platformach online. Nie są one bowiem zaprojektowane jako zastępstwo bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami, ale jako kluczowe uzupełnienie. Nawet najlepiej zaprojektowane narzędzie nie stworzy nam lokalnego kapitału społecznego, ale może być dobrym narzędziem do jego wzmacniania i włączania takich mieszkańców, którzy nigdy nie zaangażowaliby się podczas tradycyjnych konsultacji. A tak jak wspomniano na początku – internet jest już naszą codziennością.

Gdańska e-partycypacja

W publikacji można również przeczytać o pomysłach Gdańska, który co prawda nie ma platformy do konsultacji, ale umiejętnie wykorzystuje inne narzędzia technologiczne takie jak geoankieta czy Karta Mieszkańca Gdańska. Jest to więc pokazanie alternatywnego, nie tak zintegrowanego jak w przypadku platform konsultacyjnych, systemu. Jednak i tutaj pojawia się wniosek, że być może pójście w kierunku kompleksowej platformy jest najbardziej obiecującym rozwiązaniem.

Opracowała: Katarzyna Sztop-Rutkowska

Linki

Publikacja „E-partycypacja: jak rozmawiać z mieszkańcami?” (w języku polskim i angielskim) jest dostępna na stronach Fundacji SocLab https://soclab.org.pl/publikacje/

Na kanale YouTube Fundacji SocLab można również obejrzeć nagrania z międzynarodowej konferencji na temat nowych technologii w samorządach.

Projekt „E-demokracja. Mieszkańcy mają moc!” został sfinansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny

Partycypacja jako odpowiedź na niedoskonałości demokracji przedstawicielskiej

Stawiam tezę, że partycypacja to pojęcie, które zrodziło się z uwagi na zbyt długie trwanie kadencji. Dzisiejsze realia obiegu informacji są nieporównanie inne, niż w czasach, w których ukształtowała się demokracja przedstawicielska. Inaczej mówiąc, gdybyśmy skrócili długość trwania kadencji wyborczej z 5 lat do dajmy na to 2 lub 1 roku, to bylibyśmy w stanie utrzymać odpowiednio wysoki poziom zaangażowania naszych reprezentantów. Przedstawiciele w miejskich radach byliby na tyle zaangażowani w poznawanie naszych opinii, że nie potrzebowalibyśmy takich instrumentów, jak partycypacja.

Wybieram przedstawiciela

Samorządność to decydowanie społeczności o sobie samej. Ponieważ nie mogliśmy dotąd uczestniczyć w obradach wszyscy, zawsze i na każdy temat wymyśliliśmy przedstawicielstwo. Wyłaniamy reprezentów, którzy – jak wskazuje nazwa – reprezentują nasze interesy. Zatrudniamy ludzi, którzy zawodowo podejmują decyzje za nas i rozpoznają sprawy. Uczestnicząc w wyborach i oddając głos; cedujemy naszą odpowiedzialność za losy miejsca, w którym żyjemy. Dzięki temu sami mamy z głowy wiele spraw związanych z troską o dobro wspólne. Zastrzegamy sobie prawo do tego, by raz na parę lat – po upływie tzw. kadencji – ocenić przy urnach dokonania przedstawicieli. W zależności od poziomu naszej satysfakcji dajemy radnemu nasz głos ponownie lub przekierowujemy go na nowego kandydata.

Radny blisko spraw swojej społeczności

W idealnej rzeczywistości reprezentanci przez cały okres sprawowania mandatu są blisko swoich wyborców. Na tyle blisko, aby znać ich zdanie na bieżące tematy, tłumaczyć im ich złożoność i wiedzieć jakie decyzje w konkretnych kwestiach będą zgodne z ich wolą. Transfer woli społeczności na reprezentanta odbywa się na podstawie jego stałej obecności w terenie, gdzie spotyka się on z mieszkańcami, rozmawia z lokalnymi liderami, poznaje opinie swoich wyborców z wolnych mediów.

Czy jest tu miejsce na partycypację?

A jednak się pojawiła. Czy to odpowiedź na niedoskonałość modelu przedstawicielskiego? Być może. Czy to rezultat przyspieszenia obiegu informacji za sprawą prasy, radia, telewizji, a dziś internetu? Prawdopodobnie tak. Wiele wskazuje na to, że te 4 – 6 lat, co które odbywają się z reguły wybory reprezentantów, to już od bardzo dawna za długie odstępy czasu, na utrzymanie wysokiej jakości zaangażowania radnych i posłów w sprawy swojej społeczności (w systemach demokratycznych rzecz jasna).

Wystarczająca jakość transferu woli społecznej na reprezentanta

Wczujmy się na chwilę w rolę reprezentanta. Pretendujemy do roli przedstawiciela swojej społeczności. Poziom naszej wrażliwości bardzo się  zmienia w różnych fazach cyklu. Rośnie nasłuch woli naszej społeczności, gdy wybory się zbliżają – to materiał naszych wyborczych programów. Przed ogłoszeniem ciszy wyborczej słuchamy najuważniej, aby zrozumieć potrzeby społeczności, by jak najdokładniej sformułować ofertę ubraną w wyborcze obietnice. Po ogłoszeniu wyników, napięcie spada. Płynie jeszcze na w fali wyborczych programów napędzanych siłą determinacji do zdobycia głosów, ale generalnie, jeśli nie mamy ponadprzeciętnej samodyscypliny to trochę się rozleniwiamy. Najniższy poziom zainteresowania opiniami wyborców osiągamy mniej więcej w połowie kadencji. Najdalej wtedy zarówno od ostatnich wyborów, jak i do następnych, w których będą nas znowu oceniać.

Natura ludzka a system przedstawicielski

I nie powinno nas to dziwić. To bardzo ludzkie. Słuchamy bardziej i pracujemy ciężej, gdy zależy od tego nasz byt. Znajomość ludzkich namiętności leży u podstaw systemów oddolnych. Demokraci na przestrzeni dziejów zdają sobie sprawę z czynnika ludzkiego i celowo wprzęgli nasze wady i zalety w system polityczny. Szukali optymalnego ustawienia, który w sposób organiczny odświeżałby w wyborczych cyklach bliskość między społeczeństwem, a ich reprezentantami. Cel był i jest bardzo praktyczny i został zbudowany na doświadczeniach historycznych. Owa bliskość miała dwa cele. Po pierwsze ma neutralizować stale istniejące ryzyko rewolucji wynikających z niezadowolenia społecznego. Po drugie ma niwelować ryzyko wojen wszczynanych przez odgórnie zarządzających despotów.

Partycypacja na za długie kadencje

A zatem odziedziczyliśmy takie, a nie inne długości kadencji. Systemy, w których żyjemy dziś pochodzą z czasów, w których materiał do oceny pracy reprezentantów nie napływał tak szybko, jak jest to dzisiaj. Obniżone zaangażowania polityków w okresie powyborczym jest faktem. I wiedząc o tym zjawisku, część świadomych obywateli pyta: “W imię czego mam czekać 4 lata na następne wybory, jeśli widzę, że już po roku mój reprezentant stracił zapał i nie za bardzo chce mu się dalej pracować?” Żyjemy tu i teraz. Chcemy się zaangażować w większym zakresie niż tylko raz na 5 lat przy urnach wyborczych. Skoro nie możemy zmienić systemu, to chociaż chcemy mieć swoje kanały dostępu i narzędzia uczestnictwa w kształtowaniu rzeczy wspólnych.

Autor: Artur Kacprzak

Nauka obywatelska

Osoby siedzą przy stole i rozmawiają ze sobą. Na stole leżą gadżety projektu Join Us for Health.

Nauka obywatelska (citizen science) to łączenie naukowców z mieszkańcami zainteresowanymi nauką. Po co? By wspólnie tworzyć lepsze projekty naukowe i wpływać pozytywnie na rzeczywistość. Jest to również sposób na dobrą edukację opartą o myślenie krytyczne. A także efektywne tworzenie polityk lokalnych czy regionalnych w oparciu o dane naukowe. Z tym tematem Fundacja SocLab gościła na XIX Podlaskim Festiwalu Nauki i Sztuki

Fundacja SocLab od początku wspiera ideę otwartej nauki, wspólnie organizując od lat z Biblioteką Uniwersytecką im. Jerzego Giedroycia, pod patronatem Koalicji Otwartej Edukacji, Tydzień Otwartej Nauki. Nauka obywatelska jest częścią idei otwierania nauki, tworzenia repozytoriów naukowych czy wydawania prac naukowych w otwartym dostępie. Pomysł jest prosty, choć w realizacji bardzo trudny.

Nauka otwarta i obywatelska

Nauka tworzona dzięki podatkom obywateli, powinna im służyć i być dla nich dostępna. Prace, które powstają na uczelniach powinny być dostępne szerokiej publiczności (np. w otwartym repozytorium). Uczelnie wyższe mają nie tylko tworzyć nową wiedzę, kształcić studentów, ale również wspierać rozwój lokalny i współpracować ze swoim otoczeniem. Nazywa się to trzecią misją uczelni (obok prowadzenia badań i dydaktyki). Nie da się tego z sensem realizować bez popularyzacyjnego upowszechniania nauki i bez prawdziwych relacji z mieszkańcami. Te relacje można zbudować właśnie między innymi za pomocą projektów nauki obywatelskiej.

Od lat 90. XX wieku obserwuje się stały wzrost zainteresowania nauką obywatelską. W 2016 roku Rada Unii Europejskiej uznała ją za istotny element otwartej nauki i ważną część polityki innowacji w Europie, obok otwartego dostępu do danych badawczych i uczciwości badań.

Platformy nauki obywatelskiej

Istnieją dwie globalne bazy projektów, które pokazują jak duże zainteresowanie budzi nauka w nienaukowcach i jak ciekawe efekty może przynieść taka współpraca. Pierwsza z nich to portal SciStarter, na którym zarejestrowano do tej pory około 1500 projektów, a liczba użytkowników przekroczyła już 150 000. Druga baza to Zoouniverse prowadzona zaprojektowana przez University of Oxford oraz Adler Planetarium w Chicago. Można na niej stać się poszukiwaczem supernowych, czarnych dziur czy gwiazd neutronowych. Inne popularne projekty to identyfikacja gatunków zwierząt sfotografowanych w fotopułapkach w parku narodowym Seregenti w Tanzanii czy odczytywanie rękopisów znanych postaci historycznych. Wszystko to robią wolontariusze z całego świata, na platformie jest ich już zarejestrowanych ok 2,5 mln! Obecnie jest uruchomionych ponad 400 projektów z różnych dziedzin nauki. To pokazuje ogromną skalę i międzynarodowy zasięg tego typu projektów.

Przykłady najpopularniejszych projektów z nauki obywatelskiej na świecie

Jednym z najstarszych badań tego typu jest przeprowadzane od 1900 roku przez amerykańskie stowarzyszenie NationalAudubonSociety bożonarodzeniowe liczenie ptaków, które spotkało się z niezwykłym odzewem społecznym. Jest to akcja coroczna trwająca od 14 grudnia do 5 stycznia. Pomysłodawcą był amerykański ornitolog Frank Chapman, który zaproponował nową tradycję liczenia ptaków, mającą zastąpić okrutny zwyczajowy „konkurs” bożonarodzeniowy polegający na zabiciu jak największej liczby ptaków. Obecnie w corocznym wydarzeniu bierze udział około 80 000 osób, a przykładowo w 2022 roku zliczono 42 876395 sztuk różnych gatunków ptaków! Zebrane dane tworzą ogromne repozytorium, zapewniające ornitologom informacje o zmianach w liczebności poszczególnych gatunków.

Podobnych projektów jest bardzo wiele na świecie. Kilka przykładów najbardziej popularnych:

  • Big Butterfly Count Field of Study, Wielka Brytania: uczestnicy spędzają 15 minut na liczeniu i identyfikowaniu motyli w ogrodach, parkach i innych siedliskach w określonych okresach monitorowania. Dane pomagają śledzić populacje motyli i ich reakcje na zmiany środowiskowe.
  • Great Australian Bight Right Whale, Australia: uczestnicy przesyłają zdjęcia wielorybów południowych zrobione wzdłuż wybrzeża, pomagając naukowcom w identyfikacji i śledzeniu tras poszczególnych wielorybów w czasie. Pomaga to w zrozumieniu populacji, rozmieszczenia i wzorców migracji tych zagrożonych wielorybów.
  • Mückenatlas (Atlas komarów), Niemcy: uczestnicy dostarczają informacji na temat występowania komarów, ich gatunków, lokalizacji i liczebności za pośrednictwem platformy internetowej. Dane te pomagają w monitorowaniu i mapowaniu populacji komarów, co ma znaczenie w zapobieganiu chorobom w kontekście zdrowia publicznego.
  • Nature Watch, Kanada: mieszkańcy dokumentują i przesyłają obserwacje roślin, zwierząt za pośrednictwem różnych programów nauki obywatelskiej. Dane te pomagają śledzić zmiany ekologiczne i wspierają wysiłki w zakresie zarządzania środowiskiem.
  • Kolejny przykład to The Earth Echo Water Challenge czyli globalny program prostego monitoringu jakości wód lokalnych, który uruchamiany jest co roku 22 marca w Światowy Dzień Wody i trwa do grudnia. Do tej pory wzięło w nim udział ponad 1,7 mln uczestników z 150 krajów, zostało przebadanych prawie 80 000 próbek wody. Wolontariusze otrzymują narzędzia pomiarowe, przechodzą odpowiednie szkolenie i mają obowiązek dzielenia się danymi pomiarowymi (poprzez dodanie ich do bazy danych oraz publikowanie ich w mediach społecznościowych). W programie mogą brać udział organizacje rządowe, non-profit, szkoły, samorządy.
  • W czasie pandemii Covid-19 zastosowano w Wielkiej Brytanii aplikację Zoe zbierającą dane na temat objawów Covid – 19 od samych obywateli, co pozwoliło brytyjskiemu rządowi zebrać znacznie więcej informacji na temat rozprzestrzeniania się pandemii i jej skutków, niż byłoby to możliwe za pośrednictwem systemu ochrony zdrowia.

Nauka obywatelska w Białymstoku

W Białymstoku również powstają pierwsze projekty nauki obywatelskiej związane z tematyką zdrowia i naukami medycznymi. Wszystko to w ramach międzynarodowego projektu JoinUs4Health. Głównym celem współpracy jest zachęcenie mieszkańców do współtworzenia działań dotyczących zdrowia i popularyzujących badania populacyjne na ten temat prowadzonych w trzech europejskich miastach: Rotterdamie w Holandii, Greifswald w Niemczech i w Białymstoku (prowadzi je Uniwersytet Medyczny w Białymstoku pod nazwą Białystok Plus).

W czasie XIX Podlaskiego Festiwalu Nauki i Sztuki mieliśmy okazję porozmawiać z mieszkańcami o kilku tematach, które już pojawiły się na platformie JoinUs4Health. Były spotkania na temat zdrowia psychicznego młodzieży, kąpieli leśnych i dobrego wpływu kontaktu z przyrodą na dobrostan dzieci. Więcej o wydarzeniach festiwalowych można dowiedzieć się tutaj.

Jeśli interesuje Ciebie temat zdrowia i chciałbyś zrealizować projekt na temat zapraszamy do współpracy!

Opracowała: Katarzyna Sztop-Rutkowska

JoinUs4Health jest finansowane przez Program Ramowy Unii Europejskiej Horyzont 2020 na podstawie umowy grantowej nr 101006518. Poglądy i opinie wyrażone na tej stronie są wyłącznie poglądami autorów i w żadnym wypadku nie mogą być traktowane jako oficjalne stanowisko Komisji Europejskiej.

Bez partycypacji nie ma dobrej rewitalizacji

Środki unijne, które popłynęły kilka lat temu na działania rewitalizacyjne, bardzo ucieszyły miasta i gminy. Wiele niedofinansowanych miejscowości mogło wreszcie poprawić swój wygląd, głównie w centrum, na przykład zmienić centralny plac. Tak, dzisiaj z perspektywy lat, rewitalizacje (chociaż zrobiono dużo innych bardzo wartościowych rzeczy) kojarzą się głównie z betonozą i zmianą zielonych skwerów w betonowe rynki.

To smutny przykład, z którego wyciągnięto już wnioski. Lokalne podtopienia, wyspy ciepła, miejscowe wyludnienie… Przykład rewitalizacji centrum Poznania pokazuje jak bardzo niezamierzenie może zmienić się charakter całej ulicy czy nawet kwartału miasta. Depopulacja i zmiana przeznaczenia obszarów w miastach, spowodowały utratę znaczenia centrów miast, a infrastrukturalne procesy rewitalizacyjne zamiast odwrócić ten proces, pogłębiały go. Place miały być wizytówką miasta, elementem tożsamości, a są głosem niezadowolenia wśród mieszkańców i turystów. Teraz w nowej perspektywie unijnej popłyną środki finansowe na odbetonowanie (tych) powierzchni. Niektóre z miast już zaczęły odwracać ten proces, ale czy aby na pewno tym razem zakończy się to sukcesem?

Zanim zacznie się proces rewitalizacji, należy odpowiedzieć na pytanie: Po co i dla kogo ta rewitalizacja?

Powodów jest wiele: takie postępowanie wynika z lokalnego lub gminnego programu rewitalizacji (LPR) lub (GPR), ale ostateczny kształt wynika z mody/trendów, chęci bycia oryginalnym, pochwalenia się projektem, odcięcia się od starego… to są te złe powody.
Dobrą odpowiedzią jest: dla mieszkańców. To ich przestrzeń do życia.
Rewitalizacja to nie tylko nowa infrastruktura i remont miasta. Zbyt rzadko rewitalizacja jest postrzegana jako kompleksowy długotrwały proces miejski, przez co punktowe inwestycje budzą chaos i dysproporcje w tkance miasta, przynosząc często rezultaty inne od oczekiwanych. Należy spojrzeć w strukturę miasta daleko w przyszłość, bo efekt rewitalizacji nie zaspokoi obecnych potrzeb, ale te, które pojawią się za kilka/-naście lat. Dlatego potrzebna jest głęboka diagnoza społeczna i bardzo intensywny udział mieszkańców w procesie zmiany miasta. Ambitne projekty często rozbudzają wielkie nadzieje i oczekiwania, ale czy są one rzeczywiście odpowiedzią na potrzeby mieszkańców?

Raport o stanie miast opublikowany przez Instytut Rozwoju Miast i Regionów przedstawia wnioski z kilkunastu lat rewitalizacji w podobny sposób. Czynniki sukcesu rewitalizacji wg raportu IRMiR to:
– Maksymalne wykorzystanie lokalnych potencjałów i umiejętność znalezienia partnerów;
– Zaangażowanie nie tylko samorządu, ale organizacji pozarządowych, przedsiębiorstw, wspólnot mieszkaniowych i innych uczestników (TBS);
– Konieczność odejścia od prostych działań remontowych na rzecz zintegrowanych projektów angażujących różnorodne podmioty;
– Konieczność wsparcia kapitału społecznego w celu budowania wspólnego podejścia mieszkańców do odnowy zamieszkiwanej przez nich przestrzeni (partycypacyjne projektowanie);
– Dążenie do równoważenia działań związanych z turystyfikacją i poprawą jakości życia dotychczasowych mieszkańców;
– Sprawne planowanie przestrzenne;
– Konsekwentna, długofalowa polityka gminy w zakresie rewitalizacji (konieczność związania się z rewitalizacją w dłuższej perspektywie w celu osiągnięcia efektów społeczno-gospodarczych;
– Dywersyfikacja źródeł finansowania (nie tylko RPO).

Ustawa o rewitalizacji z 2015 roku reguluje już w pewien sposób procesy rewitalizacji i zaawansowaną partycypację społeczną wskazuje jako czynnik konieczny w całym procesie rewitalizacji. Każda gmina jednak wie, że niełatwo aktywnie zaangażować interesariuszy w udział w konsultacjach, dlatego warto zwrócić się o pomoc do podmiotów w tym wyspecjalizowanych, takich jak Fundacja SocLab lub też innych specjalistów.

Czy warto działać prewencyjnie i pochylić się nad solidną partycypacją i diagnozą społeczną? Każde miasto musi samo odpowiedzieć na to pytanie, bo przykłady z nieudanych rewitalizacji, gdzie konsultacje były symboliczne, można mnożyć w całej Polsce. Moim zdaniem czym bardziej zaangażujemy mieszkańców do wspólnego kreowania przestrzeni naszego wspólnego życia, tym większa szansa na sukces rewitalizacyjny i społeczny w mieście.

Więcej o wnioskach z procesów rewitalizacji pod linkiem:
https://irmir.pl/publisher/raport-o-stanie-polskich-miast-rewitalizacja/

Opracowała: Monika Pietkiel